Dotychczas zakładki do książek robiłam zwykle techniką dekupażu. Tym razem postanowiłam zmienić technikę - zakładka jet malowana - zwyczajnie, akylami, trochę czarnym markerem i trochę cienkopisem (tfuzgińprzeadnij). I nauczyłam się czegoś: nigdy nie używaj cienkopisu do narysowania czegoś, co później chcesz pokryć lakierem. Niby że cienkopis wodoodporny nie jest, ale żeby nie był też lakieroodporny? Całe szczęście, udało się uratować sytuację, choć zakładka nieco ucierpiała. Zwłaszcza koty na niej.
Na początek migawka z procesu tworzenia:
A teraz sesja zdjęciowa po ukończeniu:
Łooooooo jaka fajowa!
OdpowiedzUsuńPoprzednia bardziej przypadła mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńPiękna! Kocham Kota Simona. szkoda, że nie moge takiej mieć!
OdpowiedzUsuńCudowne są te Twoje prace! Gdyby była taka możliwość to chyba odkupiłabym od Ciebie pare zakładek :D
OdpowiedzUsuń